Mimo, że patrząc na nowego Transportera, szczególnie na przód i tył jego nadwozia, nie mamy wątpliwości, że to auto firmy z Wolfsburga, to pytanie postawione w tytule jest jak najbardziej zasadne. Z jakiego powodu? To oczywiste. Transporter T7 powstał w ścisłej współpracy z Fordem, który przygotował projekt. To brat bliźniak nowego dostawczaka tej firmy Transita Custom.

Bryły obu pojazdów są niemal identyczne, a im głębiej sięgniemy, tym znajdziemy więcej podobieństw. A właściwie nie znajdziemy różnic, bo nowy Transporter bazuje na podzespołach z Tranzita. Na dodatek nie powstanie on w Hanowerze czy Poznaniu, jak jego poprzednik. Tsiódemkę wyprodukuje Ford w swoich zakładach w Turcji, w Ford Otosan w Kocaeli.

Oczywiście rozważania o zawartości Volkswagena w Volkswagenie wielkiego sensu nie mają. Taka współpraca między koncernami motoryzacyjnymi w zglobalizowanym świecie jest czymś zwyczajnym i nikogo nie powinna dziwić. Znacznie sensowniejsze jest pytanie, jakie dodatkowe możliwości w stosunku do swego poprzednika stwarza nowy model Transportera potencjalnym nabywcom.

Bogactwo wersji nadwozi, nowoczesne wnętrze

Szeroki wachlarz nadwozi to silna strona nowego modelu Transportera. Będzie on dostępny w wersjach Furgon przeznaczonej do przewozu towarów, Furgon Plus (brygadówka) dysponującej dwoma rzędami siedzeń i przeznaczoną także pod różne rodzaje zabudowy przestrzenią transportową czy Kombi (mikrobus) dedykowanej przewozowi osób. Nie zabraknie też podwójnej kabiny z platformą do zabudowy bądź skrzynią ładunkową. Pomyślano także o komercyjnym przewozie pasażerów, tzw. shuttle bus. W ofercie znajdzie się dziewięciomiejscowa Caravelle.

Co do wnętrza, to gdyby nie charakterystyczna dla Volkswagena kierownica i szata graficzna wskaźników, to ciężko by było stwierdzić, czy aby nie siedzimy w Transicie. Co nie zmienia faktu, że wnętrze T7 jest na wskroś nowoczesne. Dwunatocalowy wyświetlacz zegarów, trzynastocalowy dotykowy ekran inforozrywki w konsoli. A do tego sporo przydatnych gadżetów jak port USB-C, przycisk rozrusznika zamiast tradycyjnego kluczyka itp.

Standardem są Android Auto i Apple CarPlay. Jak i nowoczesne multimedialne radio z cyfrowym tunerem DAB+ oferujące wszelkie usługi online. Ciekawym rozwiązaniem jest gniazdo 230V (do 2300W) umożliwiające pracę zwykłymi narzędziami czy też bieżące ładowanie narzędzi akumulatorowych. Niestety, gniazdo jest montowane tylko opcjonalnie.

Trzeba też wspomnieć o definitywnym pozbyciu się tradycyjnej „wajchy” hamulca ręcznego. Przełącznik hamulca postojowego przeniesiono na deskę rozdzielczą. W wersjach z automatyczną skrzynią znikła też z podłogi dźwignia zmiany biegów, przeniesiona na kolumnę kierowniczą.

To wszystko w wersjach „dla ludu”. W wersjach topowych jak Caravelle Style czy PanAmericana dochodzą jeszcze panoramiczny dach, trzystopniowa klimatyzacja, nagłośnienie premium, rolrty w drugim rzędzie siedzeń i jeszcze kilka podnoszących komfort wynalazków.

Większe wymiary i ładowność

O walorach nowego Transportera decyduje nie tylko bogate, nowoczesne wyposażenie. Równie, o ile nie bardziej znacząca jest jego zwiększona przestrzeń ładunkowa oraz ładowność. Wersja podstawowa to 505 (+15) cm długości, 203 (+13) cm szerokości i 197 cm wysokości. Zwiększono też rozstaw osi do 310 (+10) cm. W wersji wydłużonej długość i rozstaw osi wzrasta o 40 cm. Przestrzeń ładunkowa ma w zależności od wariantu 260 lub 300 cm.

Praktyczne przestrzeń ładunkowa wzrosła w wersji standardowej o ok. 10%. i wynosi 5,8 m3 . A wersji wydłużonej i z wysokim dachem to nawet 9,0 m3 . Jest też szerzej wewnątrz między nadkolami, co użytkownik niejednokrotnie doceni przy przewozie różnych materiałów. Zwiększono udźwig o 130 kg do 1,33 tony. Wzrósł też „uciąg” pojazdu. W tej chwili Transporter może ciągnąć przyczepy do 2,8 tony, czyli o 300 kg cięższe.

Diesle i nie tylko

Przed premierą nowego Transportera pojawiały się obawy, że nie będzie już wersji z silnikami wysokoprężnymi. Zupełnie niepotrzebnie. W chwili wejścia na rynek T7 będzie oferowany zarówno z silnikami Diesla, jak i napędem hybrydowym plug-in czy w wersji elektrycznej. Te pierwsze to trzy pochodzące z Forda turbodiesle EcoBlue o mocy 110, 150 i 170 KM. Do mniejszych jednostek przewidziano współdziałanie zarówno z manualną, jak i automatyczną skrzynią biegów. 170-ka będzie obsługiwana jedynie przez skrzynię automatyczną.

Poza wersjami dieslowskimi mamy jeszcze do wyboru hybrydę plug-in eHybrid 232 KM z motorem benzynowym 2,5 litra. I trzy elektryki z silnikami 136 KM, 218 KM i 286 KM oraz akumulatorem o pojemności 64 kWh. Wersje z silnikami diesla i hybryda będzie miała napęd na przednią oś, elektryki na tylną. Napęd 4×4 przewidziany jest na razie jako opcja dla wersji z turbodieslem 150 KM, ale producent już informuje, że niedługo z napędem na cztery koła będą dostępne także wersje elektryczne.